wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 2 - Ślizgońskie uczucia

Rozdział drugi 

Następnego dnia Harry nie czuł się najlepiej. Całą noc myślał o Ślizgonie więc spał tak długo jak powinien. Czemu? Po wyjściu Dracona niemal natychmiast zasnął. Jednak jego sny były tak kuszące ,piękne i jednocześnie straszne ,zboczone oraz zbyt realne. Harry pamiętał tylko nie dużą część snu ,pamiętał długie ,smaczne pocałunki w pokoju Ślizgona. Pamiętał księżyc, którego blask oświetlał łóżko ,a potem ich nagie ciała; pełne erotycznych ruchów i co najważniejsze widział piękne szare oczy Dracona. Były przepełnione szczęściem i rozkoszą.
Od fantazjowania w swoim umyśle oderwał go czyjś głos.
-Harry idziesz na śniadanie?- W pokoju gryfonów stał Ron gapiący się na niego z troską. Harry przecież leżał jeszcze w łóżku ,a zaraz mieli iść na pierwszą lekcje. Zielonooki niechętnie usiadł na łóżku ,rozglądając się po pokoju. Słońce już dawno wzeszło rozświetlając całe pomieszczenie. Ron patrzył się na niego z niepokojem.
 -Dobrze się czujesz Harry? Wyglądasz na chorego.- Harry patrzył się przez chwile w niebieskie oczy przyjaciela jakby nie rozumiał pytania. "Wyglądam na chorego?". Przez moment do jego głowy wkradła się myśl ,że to Draco tak na niego działa ,jednak tylko uśmiechnął się do siebie wiedząc ,że to nie możliwe. Draco był dla niego jak lekarstwo a wczorajsza rozmowa z nim była dla niego jednocześnie przyjemna i ...niezdecydowana.
 -Harry?- Przez chwile Potter zapomniał ,że nie jest tu sam. Spojrzał się raz jeszcze na przyjaciela i uśmiechnął się do niego.
 -Nic mi nie jest... Po prostu źle spałem.- Kłamstwo. Jedno wielkie okropne kłamstwo. Harry nie spał prawie w ogóle. Ron patrzył na niego podejrzliwie, ale tylko skinął głową na znak ,że rozumie. -Poczekam na ciebie z Hermioną w Wielkiej Sali przy śniadaniu...tylko się pośpiesz ,dobrze?- Ron nadal był lekko zaniepokojony ,ale Harry nie przejmował się tym. Jego myśli ciągle wracały do Ślizgona i Ginny.
 -Zaraz będę. -Oświadczył i wstał z łóżka. Ron ponownie skinął głową i wyszedł z dormitorium. Harry poszedł po swoje rzeczy i wszedł do łazienki.
 Pod prysznicem cały czas rozmyślał tylko o jednym ,,Czy jestem gejem?...Czy wole tego durnego, głupiego ,wrednego i przystojnego Ślizgona od pięknej Ginny?...Zaraz przystojnego?" Harry przeklął. ,, Czyżby był biseksualistą? -później o tym pomyśle" stwierdził gryfon i zakończył poranną toaletę po czym wyszedł z dormitorium. Wydawało mu się ,że minęły wieki nim zszedł z schodów.
Cały czas nie mogąc przestać myśleć o Gryfonce i Ślizgonie. Kiedy dotarł do Wielkiej Sali wcale nie poczuł się lepiej na widok przyjaciół. Wręcz przeciwnie ,na ich widok poczuł się źle. Na widok rudowłosej uśmiechniętej w jego stronę dziewczyny, czuł jakby ktoś dał mu z całej siły w brzuch. Postanowił to zignorować. Podszedł niepewny w stronę stołu gryfonów i uśmiechnął się ,próbując stłumić uczucie chęci do ucieczki.
 Hermiona oczywiście musiała zauważyć ,że coś jest z nim nie tak, ale chyba postanowiła zachować to dla siebie ponieważ odwróciła od niego wzrok udając ,że wcale się tym nie przejmuje. Harry był jej za to wdzięczny ,jednak Ginny nie zwracając uwagi na nikogo, prócz Pottera przybliżyła się do niego i pocałowała.
Pocałunek był lekki, tak naprawdę tylko musnęła jego wargi i uśmiechnęła się do niego. Potter poczuł jak ból narasta ,miał ochotę powiedzieć, żeby przestała, ale po co? Tak bardzo ją kochał. Prawda? Gdyby było inaczej ,na pewno dawno by z nią zerwał. Harry zmusił się do uśmiechu ,co tylko pogorszyło jego humor. Kiedy Ron na chwile odwrócił uwagę Ginny by ponarzekać na nią ,żeby nie robili tego przy nim ,Wybraniec natychmiast zwrócił głowę w kierunku stołu ślizgonów, wyszukując miejsca pomiędzy Pansy ,a Blaisem. Ku jemu zaskoczeniu miejsce to było puste. Ślizgoni zachowywali się tak jakby brak prefekta przy ich stole było całkowicie normalne.
Zaniepokojony gryfon rozglądał się co chwile zatrzymując oczy na Pansy ,która zawsze była blisko Draco, chodziła i łasiła się do niego od pierwszego roku. Jedynymi osobami ,które znały jego popęd seksualny do chłopców byli właśnie Blaise i Pansy, mimo to dziewczyna nie potrafiła się od niego odczepić i chyba nie przeszkadzało jej to, ponieważ cały czas powtarzała blondynowi ,że wmawia sobie homoseksualizm ,a tak naprawdę ją kocha. Harry uśmiechnął się do siebie na samo wspomnienie ,kiedy pod wpływem alkoholu ,ślizgon mu o tym opowiadał. Uwagę gryfona od stołu ślizgów odwrócił czyjś głos. 
-Prawda Harry?- Spytał Ron ,jednocześnie przeżuwając duży kawałek jakiegoś ciasta. Zdezorientowany chłopak wpatrywał się w rudzielca.
 -Eee...mógłbyś powtórzyć? -Spytał Harry próbując przybrać jak najmniej znudzony głos. Rudzielec wpatrywał w zielone oczy z zdziwieniem i lekka irytacją ,po czym przełknął szybko tak spory kawał ,że Harry zastanawiał się jak mu się to zmieściło w gardle.
-Pytałem czy też zauważyłeś ,że ... - Rudzielec nie miał jednak szans na dokończenie swojej wypowiedzi ponieważ Harry gwałtownie zerwał się z krzesła. Przerażeni przyjaciele spojrzeli na bruneta z niepokojem.
-Ja...muszę coś załatwić ...chyba się spóźnię na pierwszą lekcje, nie czekajcie na mnie.- Chwila nieuwagi i z oczu zaginęłaby mu dwójka Ślizgonówa, których mógłby wyciągnąć jakieś informacje.
-Harry!- Usłyszała za sobą czyjś krzyk ale teraz go to nie obchodziło. Liczyło się to by mógł porozmawiać z przyjaciółmi Dracona, a kiedy Pansy i Blaise oddalili się na tyle od Wielkiej Sali by nikt ich nie słyszał Harry przyśpieszył kroku w ich stronę.
 -Poczekajcie!- Zawołał za nimi. Pansy zareagowała pierwsza. Gwałtownie wróciła się w stronę Pottera, a na jej twarzy było widać niezadowolenie ,a nawet wściekłość ,co nie zdziwiło gryfona, wiedział jakie zdanie ma na jego temat. Blaise natomiast odwrócił się powoli i leniwie ,a jego wzrok był obojętny, skrzyżował ręce na piersiach i tylko westchnął na jego widok ,mimo to brązowe oczy wpatrywały się w niego z lekkim szokiem, co nie umknęło uwadze gryfona.
-Czy wiecie może co ...dzieję się z Draco?- Harry poczuł mocny ucisk na samą myśl o blondynie. Parkinson drgnęła a jej oczy pociemniały wściekłością.
-Ty skończony...Au!- Blaise chwycił mocno Pansy która najwyraźniej zamierzała zrobić coś Harry'emu. Zabini spiorunował ją wzrokiem.
-Naprawdę musisz być aż tak zazdrosna? -Głos ciemnoskórego chłopaka wydawał się być obojętny jednak zarówno Harry jak i Pansy wyczuli w nim jakiś niepokój. Ciemne policzki chłopaka pociemniały okrywając się rumieńcem jednak nikt nie zwracał już na to uwagi. Pansy ostatni raz zmierzyła gryfona morderczym spojrzeniem ,odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem. Chłopcy ruszyli za nią trzymając sporą odległość ,by nie zdenerwować Ślizgonki.
-Blaise czy ona wie?- Spytał Harry szeptem próbując nie wybuchnąć śmiechem. Oczy Zabiniego pociemniały.
-Co masz namyśli Potter?! Skąd ty możesz wiedzieć?!- Jego głos mimo wściekłości znów zadrżał. Zielonooki chłopak parsknął śmiechem nie mogąc już dłużej wytrzymać.
-Żartujesz? Każdy by zauważył jak na nią patrzysz! Czemu ona tego nie widzi?- Głos Pottera brzmiał spokojnie i opanowanie. Blaise stanął jak wryty.
-Pomyśl! Pansy Parkinson która całe życie ugania się za bogatym przystojnym Draco Malfoyem! Która zna jego orientacje seksualną a mimo tego łasiła się do niego zawsze jak piesek za panem! Która wmawia sobie ,że on ją kocha ale nie che się do tego przyznać! Która uważa ,że plotki o mnie są prawdą! Czy codziennie wyrywam inną laskę by się z nią przespać, bo TO  jest dla mnie wszystkim? Myślisz ,że nie wiem co to miłość? Pansy jest inna. Rozumiesz to ty Wybrańcu?- Głos chłopaka mimo, że dość cichy ,przeraził Pottera. Harry odwrócił od niego wzrok ,zastanawiając się co powiedzieć. Blaise miażdżył go swoim spojrzeniem. Po chwili gryfon westchnął i ruszył przed siebie, po chwili szepcząc do ucha Slizgonowi.
-Przykro mi ale to nie jest moja wina. Czy ona wie ,że ci na niej zależy?- Spojrzenie Blaise'a złagodniało. Po chwili cała trójka szła w milczeniu.


*       *      * 

Draco nie miał najmniejszej ochoty udać się na  śniadanie. Nie musiał. Wiedział co tam ujrzy. Wiewióra na pewno dobierała się właśnie do Harry'ego. Jego Harry'ego. Tamtej nocy blondyn wszystko zrozumiał. Harry był biseksualistom i nie dokonał jeszcze wyboru miedzy nią a nim. Zamiast się tym przejmować ,Draco położył twarz na poduszce  starając sobie przypomnieć tamtą noc ,podczas imprezy w Hogwarcie. Nie był na tyle pijany by dostać kaca jednak jego umysł na pewno nie był trzeźwy. Mógł wykorzystać tą informacje by powiedzieć,że pomylił  Pottera z jakąś uczennicą ,ale po co?  Przecież i tak był gejem. Harry nie był zadowolony ,przynajmniej na początku. Urywki z imprezy na 6 roku pojawiały się przed jego oczami.
  Draco szedł pijany przez korytarz próbując jakoś dojść do dormitorium ślizgonów i się wyspać jednak zatrzymał go czyjś głos. Całkiem przyjemny dla jego uszu  głos. 
-Fretka się zgubiła? A może opiła?- Brunet parsknął śmiechem ,natomiast blondyn patrzył się na niego przymulony. 
-Potter...-Głos Draco był zmęczony. Brunet prychnął i już zamierzał odejść gdy poczuł mocny ucisk na swoim ramieniu. Blondyn nie pamiętał do końca czy był świadomy tego co robił. Protest od strony bruneta wcale mu nie przeszkadzał. Wystarczyło się trochę wysilić by chłopak uległ. 
-Prze..stań.- Pamiętał jego bunt ,wyrywanie się i rozglądanie  dookoła szukając drogi ucieczki. Wargi Draco wygięły się w pogardliwy triumfujący uśmiech, zanim pocałował nimi usta bruneta. Po chwili brunet ugiął się pokusie i sam zaczął oddawać pocałunki. Potem film mu się urwał na chwilę. Pamiętał jeszcze czyjś krzyk.
-DRACO!!!- Głos należał do dziewczyny, był piskliwy i pełen rozpaczy. To musiał być głos Pansy. Głupia Pansy Parkinson która zawsze musi wszystko zepsuć. Słyszał jeszcze czyjś śmiech ,ale czyj? Znał ten ton. To był na pewno Ślizgon. Może Blaise? On często przesiaduje w jej towarzystwie.
Draco usiadł na łóżku nie mogąc tego znieść. Sześć  lat w tej głupiej szkole , nienawidzenia gryfonów , krukonów i puchonów a potem nagle traci dla jednego z nich głowę. Nie dla jakiegoś tam ucznia ,tylko dla Niego, dla Wybrańca, Harry'ego Pottera. Dzień po tym incydencie Draco chciał o wszystkim zapomnieć,tak samo jak następnego i kolejnego. Nic. Całe dwa miesiące Harry unikał spotkania z Ślizgonem aż do końca szkoły. W wakacje było jeszcze gorzej. Żadnych listów ani  znaków życia od Pottera a Draco nie wiedział czemu tak strasznie mu go brakowało. W tym roku Malfoy zrozumiał dlaczego Harry się tak zachowywał. Nie kochał i nie pragnął Dracona tak jak on pragnął Harry'ego. Tak przynajmniej myślał na początku siódmego roku ,nie wiedział nawet jak bardzo się mylił dopóki nie przyszedł do niego w nocy. Malfoy tak naprawę nigdy tego wszystkiego nie chciał. Nie chciał nienawidzić innych wszystkich którzy nie byli z jego domu , nie chciał dzielić uczniów na szlamy i Czystokrwistych lub półkrwistych, nie chciał stać się wrogiem wszystkich którzy nie byli ślizgonami. Po prostu musiał. Jego ojciec był śmierciożecrcą od kiedy pamiętał. Czarny Pan torturował jego matkę a Lucjusz zrobiłby wszystko by ją chronić nawet jeśli miałby za to trafić do Azkabanu.  Draco także był zmuszany do wielu rzeczy a bycie wrednym Ślizgonem i wyzywanie od szlam lub zdrajców krwi miał po prostu w sobie. Wiedział ,że jego ojciec także był wredny w jego wieku ,jednak Draco tego nie chciał. Gdyby był jak jego ojciec na pewno potrafiłby nienawidzić przyjaciół bruneta, nienawidzić tej szlamy Granger, zdrajców Weasleyów , idioty Longbottoma czy innych za którymi nie przepadał. Mimo wszytko nie mógł nienawidzić kogoś kogo Harry uwielbiał. Pamiętał kiedy parę lat wcześniej zanim poznał swoją orientacje seksualną podkochiwał się w Granger. Draco uśmiechnął się do siebie na tę myśl. Może jednak nie jestem taki jak mój ojciec? Draco wiedział, że nie potrafiłby nawet nienawidzić wiewióry która nieświadoma niczego kochała Harry'ego i zrobiłaby wszystko by mieć go przy sobie. Draco po prostu nie potrafił czuć nienawiści do osoby którą Harry także kochał. Malfoy nigdy nie miał własnego wyboru . Jego życie od początku było ustawione. Nigdy nie wybrał by złej strony ,nie został by śmierciożercą ,nie został głupim ślizgonem bez emocji gdyby miał wybór. Jednak nie posiadał go.  Draco usiadł na łóżku czując potworny ból w brzuchu. Gdyby miał wybór, może nawet trafił by do Griffindoru? A co w tedy byłoby z Pansy  ,Blaisem ,Vincentem i Gregorym  ? Czasami chciałbym zacząć wszystko od nowa. Pomyślał Draco czując mocniejszy ucisk w brzuchu na samą myśl o Harrym i przyjaciołach. Ślizgoni nienawidzą gryffonów a gryfoni (i nie tylko oni) nienawidzą ślizgonów. Draco usiadł na łóżku i westchnął ciężko. Ginny. Ginny Weasley była jego największym problemem ,chciał ją nienawidzić do tego stopnia ,żeby mógł zrobić jej coś złego ,ale nie potrafił ,przynajmniej póki była dla Harry'ego ważna. Z jego rozmyśleń przerwało mu gwałtowne pukanie do drzwi. -Czego?! Mówiłem ,że chcę być sam!!- Krzyknął Draco rozdrażnionym tonem.
-Ekhm. ..Draco masz gościa. -Draco dobrze znał ten głos ,pełen rozpaczy i zawiedzenia od kiedy pocałował gryfona. Gościa? Zaciekawił się Draco. Wstał z łóżka zdejmując zaklęcie ochronne z drzwi. Do środka weszła Pansy za nią Blaise i...Harry.



















2 komentarze:

  1. Fajowe :*** Będę czytać dalej ;) Lubię Drarry, a twoje jest superaśne :*** Dodałam cię do nominacji Liebstera ;) (nie wiedziałam o tym blogu, dlatego nie zrobiłam tego wcześniej ) U mnie masz posta wiesz gdzie ;) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki Eolka :**** Ja oczywiście dopiero zaczynam a ty....Czytałam większość twoich blogów i powiem ,że jesteś po prostu do tego stworzona :***

      Usuń