czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 3 - Kłótnia to dopiero początek...

Przepraszam ,że tak długo mnie nie było ale to wszystko przez szkołę a w weekend nie miałam internetu :( Wiem ,że pewnie długo czekaliście. Moja wina ,moja bardzo wielka wina! Cóż mam dla was kolejny rozdział , trochę dłuższy :D mam nadzieję ,że się wam spodoba ;) 

_________________________________________________________________________________

 Rozdział Trzeci

Draco uśmiechnął się na widok wybrańca w swoim pokoju, był naprawdę szczęśliwy. Nie sądził ,że Harry w ogóle będzie chciał go widzieć. Spojrzał na dwójkę Ślizgonów którzy stali oparci o ścianę. Blaise jak zawsze miał obojętny wyraz twarzy zwłaszcza jeśli chodziło związki. Pansy natomiast przywarła do ściany tak jakby miała zaraz zemdleć, jej oczy wyrażały wściekłość i rozpacz. Draco nie przypuszczałby ,że Harry przeżyje dłużej niż minute w ich towarzystwie ,a jednak z tego co wywnioskował było widać ,że jakoś to znoszą.  Brunet podszedł do łóżka w którym siedział Draco a na jego twarzy pojawił się uśmiech. 
-Myślałeś ,że cię tak zostawię i porzucę po tym wszystkim? Myślisz ,że jest mi łatwo? Okłamuję swoich przyjaciół bo...-Dokończenie zdania przerwał mu dość ostry głos Zabiniego.
-To po co to robisz Potter? Jak zauważyłeś Draco nam mówi o swoich problemach a ty swoim przyjaciołom nie ufasz?- Harry odwrócił się gwałtownie na te słowa ,jednak na jego twarzy nie było widać wściekłości. Pansy na chwilę wstrzymała oddech i miała nadzieję ,że dojdzie do kłótni. 
-Blaise...zostawcie nas samych...nie jestem taki jak Draco ...zresztą nie o to chodzi.- Harry odwrócił wzrok od czarnoskórego chłopaka. Zabini chciał wiedzieć o co chodzi ,ale zamiast pogarszać sytuacje skinął głową i bez słowa ruszył w kierunku drzwi, Pansy poszła w jego ślady.
-Blaise ,Pansy..- Chłopak zatrzymał się gwałtownie na słowa blondyna a Pansy a mało co nie przewróciła się na podłogę gdyby ktoś nie złapał jej za ramię. Potter. Pansy patrzyła się w jego zielone oczy a na jej policzkach pojawił się rumieniec i przez chwile nie wiedziała czy przez to ,że to ON ją złapał , czy dlatego ,że go tak nienawidzi. Harry natomiast miał twarz pełną obojętności tak samo jak przed chwilą Blaise. Dziewczyna szybko wstała na proste nogi. 
-Dzięki Potter...Coś chciałeś Draco?- Pansy dopiero teraz zauważyła ,że blondyn ryczy ze śmiechu. Leżał na łóżku w dość nietypowej pozycji jak dla Harry'ego który mu się przyglądał. Blondyn miał ciało wygięte w pół ,jego głowa(purpurowa ze śmiechu) ,była położona na poduszce ręce i nogi były rozłożone na szerokość jego łóżka ,reszta jego ciała wibrowała ze śmiechu. 
-To nie jest śmieszne  Draco!-Prychnęła cała trójka jednocześnie na co Draco wybuchł drugą falą śmiechu. Tym razem śmiali się jednak wszyscy. Po chwili blondyn zauważył ,że Harry mu się przygląda. Kiedy wszyscy się opanowali zaległa krótka cisza. Blaise i Pansy wciąż stali w drzwiach uśmiechając się do siebie. Draco oddychał chwile by opanować emocję. 
-Przyjdźcie do mnie do pokoju jak skończycie lekcje. Ty Harry też chyba ,że wolisz zostać?- Na (znów bladej i tajemniczej) twarzy Ślizgona pojawił się uśmieszek.
-Nie idziesz na lekcje?- Zapytała Pansy. Draco westchnął i usiadł po turecku na łóżku. Jego blond włosy opadły mu złośliwie na twarz. Harry patrzył na niego z pożądaniem.
-Trzymaj się smoku*- Powiedział Zabini uśmiechając się do przyjaciela z pod jego brązowych oczu można było dostrzec smutek.
-Na razie diable.** Jesteście Ślizgonami. Wymyślcie jakąś wymówkę.- Draco przybliżył się do Harry'ego który siedział na skraju łóżka. Blaise westchnął a Pansy tylko skinęła głową a potem wyszli. Draco wyjął różdżkę i z nieschodzącym z twarzy ślizgońskim uśmieszkiem wypowiedział zaklęcie.
-Colloportus- Drzwi zamknęły się automatycznie z lekkim hukiem. rozejrzał się po swoim pokoju i dodał jeszcze jedno kierując je znów na drzwi.
-Muffliato- Ślizgon uśmiechnął się do siebie. Harry przewrócił oczami. Patrzyli na siebie chwile w ciszy. 
-Mogę wiedzieć czemu nie chcesz iść na lekcje i czemu nie było cię na śniadaniu? Myślałem ,że ...coś ci jest ,martwiłem się myślałem ,że to moja wina.....To przeze mnie? Wiem ,że powinienem im powiedzieć i zerwać z Ginny ale...to nie takie łatwe Draco. Ja kocham was oboje, ciebie i Ginny...zresztą co by sobie pomyśleli? Harry Potter gejem? Ginny mnie znienawidzi a przyjaciele ....oni stracą do mnie zaufanie tak jak kiedyś!...-Harry zamknął się gwałtownie czując rękę Draco na swoich ustach. Blondyn wpatrywał się w niego z niedowierzaniem.
-Harry gadasz więcej niż Granger a to już chyba niemożliwe. -Jęknął Draco który wciąż trzymał dłoń na ustach gryfona. Brunet najwyraźniej się tym nie przejmował ,ku zdumieniu Dracona zaczął otwierać delikatnie usta i całować palce należące do Ślizgona. Blondyn szybko zabrał rękę wciąż gapiąc się na chłopaka z szokiem na twarzy. 
-Jesteś niemożliwy.-Tyle zdołał wydusić z siebie blondyn.
-Wiem.- Odpowiedział Harry uśmiechając się triumfalnie. Draco westchnął na widok głupkowatego uśmiechu gryfona. 
-No więc jeśli chcesz wiedzieć ,postanowiłem zostać w dormitorium ,ponieważ głupio się czułem po wczorajszym spotkaniu  i chciałem tu zostać i wszystko przemyśleć nie sądziłem ,że do mnie przyjdziesz i to w towarzystwie Ślizgonów. Jeśli chodzi o twoich przyjaciół ,możesz to zatrzymać dla siebie i kłamać im w żywe oczy, a co do wiewióry...Jestem cholernie zazdrosny o tę rudą! Okłamuj kogo chcesz ale mnie nie oszukasz, jedyne co ci mogę powiedzieć to ,że bawisz się moimi uczuciami i mnie ranisz. Założę się o cały mój majątek ,że już się do ciebie dobierała przy śniadaniu!- Draco odwrócił wzrok od gryfona a z jego twarzy znikł uśmiech. Harry wpatrywał się w blondyna rozmyślając nad tym co właśnie powiedział blondyn.
-To nie do końca tak Draco....ja muszę to wszystko przemyśleć...nie chcę cię ranić.-Harry czół się tak jakby miał zaraz strzelić sobie w głowę. Skąd Draco to wszytko wie? Czemu nie potrafił zerwać z Ginny? Harry przybliżył się do Dracona i pocałował go w policzek. Blondyn jakby natychmiast oprzytomniał. 
-Mogę być z tobą tak żeby nikt o tym nie wiedział....A do Ginny spróbuję się nie zbliżać. Spróbuję to wszystko sobie poukładać...Obiecuję ,że im powiem. Daj mi czas proszę.- Blondyn przyglądał się uważnie Harry'emu.
-Masz na myśli coś w stylu Zakazanej miłości? Całowanie się po kontach ? -Draco patrzył na niego z obawą ,lękiem , zaskoczeniem. 
-Czy ty nie powinieneś być Ślizgonem?- Draco uśmiechnął się a Harry zbladł.
-Co jest?- Spytał bruneta. Harry odwrócił wzrok.
-Na pierwszym roku Tiara chciał mnie tam przydzielić ale...powiedziałem ,że nie chcę i dostałem się do gryffindoru.- Draco nie mógł w to uwierzyć. Wybraniec miał być Ślizgonem! Ten Wybraniec! JEGO wybraniec!!
-Nie jestem pewny czy to ci jest między nami można nazwać miłością.- Powiedział Harry.
-Och a więc ci na mnie nie zależy?- Draco udał obrażonego i odwrócił się plecami do bruneta.
-Zależy i to strasznie ale słowo miłość mi tu jakoś nie odpowiada.-Harry spojrzał na blondyna który odwrócił się w jego stronę, po czym uśmiechnął się do niego.
-Mi też na tobie zależy- Powiedział cicho i złapał dłoń bruneta.
-Chciałbym żebyś był w Slytherinie.-Zapadła chwila ciszy.
- Ja naprawdę teraz żałuję swojego wyboru. Ślizgoni nie są tacy źli, jak mówił Ron. Blaise jest całkiem spoko a Pansy....da się z nią wytrzymać. Draco? - Blondyn spojrzał się w zielone oczy Pottera. 
wiedział,że to nie jego wina. Jednak nie mógł tego pojąć. Gdyby Harry był Ślizgonem byłoby cudownie
Draco zbliżył się niebezpiecznie blisko bruneta. Harry cofnął się. Draco złapał go za nadgarstek i przybliżył chłopaka do siebie. Harry nie protestował. Był wpatrzony w szare ślepia Dracona. 
-Muszę iść na lekcję....- wyjąkał Harry w ucho blondyna. Draco zadrżał czując jak słowa gryfona muskają jego ucho, mimo to zdołał uspokoić swoje pożądanie.
-Musimy to my porozmawiać.- Odpowiedział blondyn patrząc się surowo w oczy Harry'ego. Harry przyglądał mu się chwilę próbując dowiedzieć się co myśli ślizgon ,ale Draco znów przybrał maskę która nie wyrażała żadnych emocji. Brunet westchnął.
-Ciekawe co powie na to Snape ,jakoś twoi przyjaciele nie przekonali mnie do tego ,że wymyślą jakąś ciekawą wymówkę.- Harry nie zamknął ust próbując coś jeszcze dodać ale  przeszkodził mu w tym śmiech blondyna. Ślizgon śmiał się głośno i z prawdziwym rozbawieniem ,co zaskoczyło Harry'ego. Brunet patrzył się na niego przez dłuższy czas jak na wariata. Czy on do reszty zgłupiał? Pomyślał nie mogąc odwrócić wzroku od rozbawionej twarzy która po woli zaczynała poważnieć. Kiedy Draco mógł wreszcie spokojnie oddychać otoczył swoim chudym i bladym ramieniem bruneta i znów zaczął się w niego wpatrywać.
-Severus nic nam nie zrobi...Przynajmniej nie mi...a co do ciebie ,to wątpię by był tym zawiedziony ,że nie będzie cię na Eliksirach.- Draco wydął wargi w pogardliwym uśmiechu.
-"Severus?" Od kiedy jesteście na ty?- Harry udawał oburzonego ale na widok miny blondyna uśmiechnął się do niego.
-To...ty nie wiesz? Profesor Snape jest moim ojcem chrzestnym i...- Szare oczy drgnęły niespokojnie gdy zauważył ucisk bólu na twarzy bruneta. Chłopak siedział na łóżku jak hipnotyzowany wpatrując się gdzieś wyglądając tak jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. Blondyn szturchnął go dłonią. Zero reakcji.
-Harry?- Głos Dracona był dość spokojny i opanowany ale głęboko w nim czaił się lęk. Harry zacisnął mocno oczy i wciągnął ze świstem powietrze jakby miał zaraz wybuchnąć a Draco zmrużył gniewnie oczy.
-Harry!- Tym razem ton jego głosu był ostrzejszy i bardziej uniesiony jednak cały czas opanowany. Potter otworzył oczy które nie wyrażały żadnych emocji. Draco pocnął go ręką w głowę.
-Potter co ci jest? -Draco nie wytrzymał. Zachowanie gryfona wyprowadziło go z równowagi ,miał ochotę wydzierać się na niego i pytać czy nie zwariował ale nagle coś zauważył. Harry drżał. Wtulił się w ciepłe ciało ślizgona które było dla niego wszystkim.
-Przepraszam, ja ...Snape jest twoim ojcem chrzestnym i znałeś go tyle lat... -Harry znów zadrżał i ścisnął mocną dłonie w pięści. On jest wściekły.Pomyślał Draco i otoczył go ramionami. W tym czasie Harry znów zadrżał ale starał się powstrzymać by w coś nie walnąć. -..a j-ja znałem Syriusza...-Brunet zamilkł nie chcąc przywoływać bolesnych wspomnień. Draco uniósł brwi. Wiec o to chodziło...pomyślał o swoim ojcu chrzestnym ,przeze mnie. Draco zacisnął mocno usta w prostą linię. Przytulił bruneta do siebie jakby chciał go ochronić przed całym światem ,blondynowi w tej sytuacji Harry przypominał małego chłopca który miałby się zaraz rozpłakać.
-Ja straciłem ..jedyną osobę która należała do mojej rodziny a Lupin stracił przyjaciela...widziałem jak on umiera! Widziałem to! Nie mogłem nic zrobić! Przecież mogłem! Mogłem ..ja mogłem coś zrobić! -Draco pocałował go w czoło. Był wściekły że Harry bierze winę na siebie.
-Nie mogłeś nic zrobić Potter! Nic!-Powiedział ostro. Za ostro. Skarcił samego siebie. Harry spojrzał na niego z wrogością.
-Skąd możesz to wiedzieć? Nie było cię tam...- Blondyn pogłaskał go po policzku na co brunet się trochę uspokoił.
-Nie było mnie. Masz rację ale wiem ,że nie mógłbyś temu zaradzić i tak pewnie by zginął a ty nie możesz się obwiniać o jego śmierć. To nie twoja wina!-  Przez chwilę zapadło długie milczenie a Harry powoli zaczął panować nad sobą. Wtulił się w ciało Dracona.
-Wiem ,że nie powinienem się obwiniać za śmierć Syriusza ale jakoś nie mogę przestać o nim myśleć. Był jedyną bliską mi osobą ,był moim krewnym ,jedynym krewnym którego miałem ,jedyną mi rodziną -Jego głos się złamał, był wściekły. - Widziałem jak on ginie Draco. Lestrange go zabiła!- Brunet oddychał szybko o jego dłonie zacisnęły się w pięści i przywarły do koszuli blondyna. -Draco wiem ,że to twoja ciotka ale ...zabije ją! Miałem okazję, tam w Ministerstwie Magii! Wtedy pojawił się On! Nie chciałem być taki ,On mówił ,że jesteśmy tacy sami ,że umiemy zabijać! Darowałem jej życie...ale teraz wiem ,że zabije ją jak tylko będę miał okazję!- Draco wsłuchiwał  się w każde słowo. Nie wiedział co powiedzieć. Bellatrix jets moją ciotką ,jak ona mogła...nigdy jej nie lubiłem! Każdy kto coś o niej wie , zna jej słabość do Czarnego Pana a ja o tym wiedziałem...jak mogę mieć kogoś takiego w rodzinie? Draco także czuł wściekłość do siebie za to ,że nie wiedział kto zabił Blacka i do Belli za to ,że w ogóle ją zna. Blondyn wstał z łóżka i ukucnął przed brunetem ,podciągając prawy rękaw szaty. Na bladym ręku blondyna znajdował się czarny tatuaż  na przedramieniu z czaszką która  miała rozwartą szczękę z której zamiast języka wychodzi wijący się wąż. Mroczny znak. Harry wpatrywał się w milczeniu w tatuaż chcąc zrozumieć o co chodzi blondynowi.
-My jesteśmy naznaczeni! -wskazał drugą ręką na jego bliznę.- Obydwaj tego nie chcieliśmy! Czarny Pan nas do tego zmusił Harry! -Draco dotknął Harry'ego w miejsce blizny swoim przedramieniem na którym widniał tatuaż. Harry zamarł na sekundę wpatrując się w blondyna.
-Ufasz mi? Niewiele osób wie kim jesteś. Pewnie wyleciał byś za to do Azkabanu gdyby nie Dumbledor'e.- Draco omiłaj jego wzrok.
-Oczywiście ,że ci ufam! Myślisz ,że tamtego dnia to był zwykły pocałunek? Myślisz ,że jeśli nie myślałem trzeźwo to w ogóle nie myślałem? Podobałeś mi się już wcześniej! A tamtego dnia miałem okazje to wykorzystać! Gdybym ci ufał wyrzuciłbym cię stąd! Jestem śmierciożercą i wcale mi się to nie podoba! Myślisz ,że ile razy dostałem Cruciatu...-Draco drgnął i spojrzał się w zielone oczy bruneta.- Nie chciałem takiego życia! Ja nie jestem zwykłym Ślizgonem! Ty nie jesteś zwykłem Chłopcem-który-przeżył! Nikt z nas nie miał wyboru Harry. -Draco spuścił głowe wbijając wzrok w podłogę.
-Dostawałeś Cruciatusem?!- Spytał po chwili Harry jakby tylko tą część zdania usłyszał. Blondyn wstał z łóżka podszedł do czarnej szafki która stała w koncie pokoju, otworzył ją i wyjął niedużą butelkę odkręcił ją i wziął duży łyk. Ognista paliła w gardle. Draco uwielbiał ten smak ognia w własny ciele ,tak jakby rodził się na nowo. Po chwili podszedł do Harry'ego wymachując mu trunkiem przed nosem.
-Chcesz?- Nie musiał czekać na odpowiedź. Brunet wyrwał butelkę z ręki Dracona i przyssał się do niej. Draco próbował odwrócić wzrok od ust bruneta ,jednak było to trudniejsze niż mógł sobie wyobrazić.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- odezwał się Harry wciąż trzymając trunek w ręku.
-A cz to ważne?!- Spytał Draco podnosząc głos.
-Tak. Dla mnie tak...-Harry wpatrywał się w milczeniu w Ślizgona wzrokiem pełnym pożądania.- Ściągnij bluzkę. -Powiedział po chwili.
-To propozycja? -W oczach Dracona błyskały iskierki. Brunet nie odpowiedział. Draco z uśmiechem na twarzy zdjął bluzkę. Harry od razy tego pożałował. Na nagich jasnych plecach widniały ciemne pręgi i siniaki. Harry złapał się ręką za usta żeby nie krzyknąć z przerażenia. W wielu miejscach skóra była mocno poszarpana i popękana. Brunet wyciągnął trzęsącą się dłoń i dotknął bladej skóry Dracona. Uczucie pod palcami było okropne. Zamiast wyczuć gładką powierzchnię co chwila czuć było nierówności i zadrapania. Serce Harry'ego biło szybko i mocno. Dłoń chłopaka odsunęła się od bladych pleców. Harry wypił jeszczę kilka łyków Ognistej a w gardle czuł pożar. Usiadł z powrotem na łóżku na zmartwionego blondyna który usiadł koło niego.
-Ktoś to widział? Mówiłeś o tym komuś?- Głos bruneta drżał. Blondyn patrzył na Harry'ego próbując uchwycić jego wzrok.
-Blaise ,Pansy, Theo ,Goyle i Crabbe...tylko oni.- Harry spojrzał się w końcu w szare oczy które wyrazały smutek.
-Draco...-zaczął Harry dotykając dłonią jego twarzy. Blondyn odepchnął ją. Brunet przez chwilę myślał ,że Draco jest na niego wściekły. Blondyn wziął butelkę ognistej i zaczął pić zachłannie. Czy on chce się upić? Pomyślał chłopka patrząc na blondyna.
-Zapomnijmy o tym- Z jego ust było czuć dość mocno alkoholem. Harry nie wiedział za bardzo o co mu chodzi. Draco zbliżył się do bruneta i pocałował go, spodziewając się protestu jednak gdy nic takiego nie napotkał wpił się całkowicie w jego usta pragnąc tylko jednego. Zapomnieć.





                                                                      *       *       * 



Pansy i Blaise biegli przez jeden z korytarzy hogwartu wiedząc ,że zaraz spóźnią się na lekcje. Pansy była wściekła cały dzień od spotkania się z Potterem. On nie jest jednym z nas! Powtarzała sobie to cały dzień. Jak on tak może? Przychodzi sobie tak po prostu  mówi ,że musi się spotkać z Draco i prosi nas o pozwolenie na hasło! Blaise mu pozwolił! Nawet się z nim całkiem dogadywał! Przecież to gryfon! Pansy stanęła na korytarzu opierając się o mur zamku. Czarno skóry chłopak zatrzymał się i podszedł do niej. 
-Nigdzie nie idę! On mu coś zrobi! Na pewno! Ja...-Z oczu Parkinson spłynęła łza. Potem kolejna i jeszcze jedna. Zabini przytulił ją do siebie nie zważając na konsekwencje. Pogłaskał ją ostrożnie po włosach a ona mimo wściekłości wtuliła się w niego. Dla niej był to przyjacielski gest ale dla niego ,znaczyło to coś więcej. 
-Ciii...Pansy on mu nic nie zrobi...wiesz o tym. -Pansy spojrzała na niego z czułością i smutkiem.
-Wiem...ale ja go kocham Blaise! To się nigdy nie zmieni. Nigdy.- Czuła się tak dobrze w towarzystwie przyjaciela który ją wspiera. Ślizgoni nie umieli okazywać sobie uczuć (przynajmniej nie tak jak inni) ale była mu wdzięczna ,że się o nią troszczy. Blaise tak bardzo pragnął by dziewczyna otworzyła wreszcie oczy i zobaczyła jaka była ślepa. Masz kogoś kto cię kocha, pod nosem a ty i tak nie widzisz. Jak możesz  kochać Dracona? Czarnoskóry chłopak dotknął dłonią jej bladej twarzy.
-Nigdy nie mów nigdy Pansy.- Po tych słowach wyczarował jej chusteczkę i otarł łzy. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Po chwili w milczeniu znów ruszyli przez korytarz spiesząc się na Eliksiry. Pansy szła blisko Zabiniego czując się przy nim pewniej a Blaise uśmiechnął się do siebie. Ona będzie moja. Pomyślał czując jak jej ręka ociera się o jego szatę.
-Jesteśmy już chyba spóźnieni.- Jęknęła Pansy i przyśpieszyła kroku. Blaise podążył za nią przez chwile wpatrując się w jej tyłek. Ona jest inna niż cała reszta. Po chwili Pansy i Zabini biegli na lekcje uśmiechając się do siebie.
Gdy dotarli do sali byli już mocno spóźnieni. Pansy zadrżała na widok morderczego spojrzenia Profesora Snape. Czasami mnie przeraża .Pomyślała. Blaise uśmiechnął się do niej i skinął głową jakby odgadując jej myśli. Wysoki ,chudy ,blady, dorosły mężczyzna o czarnych oczach i włosach Spojrzał groźnie na Blaise'a.
-P-pannie profesorze przepraszamy za spóźnienie ...my musieliśmy coś załatwić.- Blaise rozejrzał się gorączkowo po klasie. Ślizgoni i gryfoni utkwili w nim wzrok. Zabini dostrzegł rudzielca w drugiej ławce który siedział wraz z Granger. Nienawiść. Tylko to zdołał odczytać z jego twarzy.
-A gdzie pan Malfoy i pan Potter?- Spytał nietoperz lodowatym tonem.
-Draco został w pokoju...powiedział ,że źle się czuje i nie ma on siły iść na lekcje.- Zaciekawieone spojrzenia uczniów przytłaczały Zabiniego. Pansy zrobiła krok do przodu.
-A Har...Potter...On chyba się kierował po drodze do skrzydła szpitalnego...tak nam się wydaje..-Pansy także nie czuła się najlepiej w takich warunkach. Ron i Hermiona drgnęli na jej słowa.
-Panie profesorze możemy iść i zobaczyć czy nic mu się nie stało?!- Spytała natychmiast Hermiona.
Snape spiorunował ją wzrokiem.
-Panno Granger proszę usiąść albo odejmę wam punkty...Panno Parkinson czy widziała pani jakieś obrażenia fizyczne u Pana Pottera?- Jego głos trochę złagodniał.
-Nie..nie wiem ale ...uważam ,że nie ma potrzeby sprawdzania tego Granger ...Jeśli coś by się stało pani Pomfrey powiedomiła by nas o tym.- Ślizgoni zawsze świetnie kłamali jednak w tej sytuacji nie szło to dobrze ani jej ani Zabiniemu. Salę wypełniły szmery i szepty uczniów.
-Uważam ,że jeśli Potterowi coś się stało i tak tak jako wybraniec wyjdzie z tego bez szwanku.- Dodał Blaise próbując ratować sytuacje.  Grupka Ślizgonów ryknęła śmiechem.W tej chwili doszedł ich huk od miejsca gdzie siedział Wesley. Rudzielec stał z wyciągniętą różdżką a stronę Blaise'a a krzesło leżało na podłodze.
-Jak możesz tak mówić...- Dwójka ślizgonów rzuciła błagające spojrzenie Hermionie która próbowała uspokoić rudzielca. Dziewczyna najwyraźniej zauważyła ,że jest obserwowana ponieważ skinęła głową i szepnęła coś do ucha Rona a ten od razu się uspokoił ,rzucając mordercze spojrzenie Zabiniemu.
-Panie Wesley proszę się uspokoić!- Odezwał się profesor ,na co Ron szybko postawił krzesło i usiadł nie odzywając się anie słowem.
-Zajmijcie miejsca i kontynuujemy lekcje!- Wrzasnął zmierzając w stronę swojego biurka. Ślizgoni skinęli głowami , dosiedli się niedaleko Vincenta i Gregory'ego i na przeciwko Theodora. Trójka ślizgonów wciąż nie spuszczała z nich oczu. Zabini westchnął i szepnął w ich stronę.
-Powiemy wam później!- Pansy spiorunowała go wzrokiem.
-Nie. Tym razem nie możecie nic wiedzieć! Przykro mi ale to są sprawy...-Pansy szukała odpowiedniego słowa ,podgryzając wargę.-...Dracona. -Odpowiedziała w końcu odwracając wzrok od trójki chłopców.
-Sprawy Dracona są także naszymi Pansy! Z tego co wiem to nie ty jesteś tu śmier...-Teodor zdążył ugryźć się w język. Chłopak rozejrzał się po klasie sprawdzając czy nikt nie patrzy w ich stronę.
-Wiem Theo...ale to nie to samo...Nie wielu zna jego orientacje seksualną i wiem ,że między wami coś było ale nie masz się o co martwić. On ufa mnie i Blaise'owi...wam też ale...zrozumcie! Tym razem to nie jest wasza sprawa! Tylko ja i Blaise jesteśmy wtajemniczeni...to nie tak ,że wam nie ufamy! Goyle ,Crabbe ,Nott nie możemy wam powiedzieć! Przykro mi.- Dziewczyna patrzyła się z obojętnością w czarne oczy Theodora. Chudy chłopak o czarnych włosach i oczach o bladej twarzy z wyglądem ćpuna wpatrywał się w Pansy z niedowierzaniem i urazą. Dziewczyna nie chciała nikomu sprawiać przykrości (przynajmniej nie swoim towarzyszom) ale nie potrafiła powiedzieć nic innego i wiedziała ,że właśnie zraniła swojego przyjaciela.
-Parkinson! Nie wiedziałem ,że jesteś aż tak okropną Ślizgonką! Spoko! Draco nie chce powiedzieć co się dzieje? Okey! Myślałem ,że sobie ufamy! Jednak najwyraźniej Ślizgoni nie mają nawet czegoś takiego jak sumienie! Blaise a ty? Czemu jesteś przeciwko nam? - Brunet wziął swoje rzeczy i przesiadł się do innej ławki. Snape nie zareagował, spojrzał się tylko na swojego ucznia po czym wrócił do zajęć nie zwracając uwagi na szepty w klasie.
-To..my już nie jesteśmy przyjaciółmi?- Spytał Vincent którego pulchna twarz wykrzywiła się w grymas wściekłości.
-To nie tak.- Powiedział Blaise a jego oczy wyrażały smutek. Jednak dwójka Ślizgonów znalazła już miejsce w innym koncie sali. Pansy zacisnęła mocno oczy próbując się uspokoić.
-Wszystko się sypie Blaise. -Powiedziała cicho. Ciemna dłoń Zabiniego dotknęła jej ramienia.
-Nie martw się...- Tyle zdołał z siebie wydusić choć sam był wściekły i bliski rozpaczy. Ślizgonka miała rację. Wszystko zaczyna się sypać...   


*       *       * 

Po lekcji Ron i Hermiona nie chętnie podeszli do dwójki Ślizgonów którzy spóźnili się na Eliksiry. Blaise stał oparty o ścianę patrząc przed siebie krążąc wokół własnych myśli ,a Parkinson opierała się o niego wzdychając ,jej ciemne oczy były pełne rozpaczy. Co im jest? Zastanawiała się  Hermiona która gapiła się na ich od dłuższego czasu. Ron który stał obok niej objął ją ramionami. Ron do cholery jesteśmy tylko przyjaciółmi! Tak naprawdę wiedziała aż za dobrze co rudzielec do niej czuję ale ona nie potrafił odwzajemnić jego uczuć. Choćby z powodu jego starszego brata Freda. Wysoki rudzielec który dwa lata temu skończył naukę w Hogwarcie był tak naprawdę dużo przystojniejszy ,silniejszy, zabawniejszy od Rona. Hermiona podgryzła wargę. Pamiętała jak to było gdy na pod koniec jej czwartego roku Fred skradł jej całusa. Nigdy tego nie zapomnę! Zacisnęła dłonie w pięści. Nie chcę zranić Rona. Dziewczyna ubolewała nad wszystkim od tamtej pory. Ron i Fred byli braćmi ,obydwoje byli w niej zakochani ,obydwoje rudzi. Jednak  za każdym razem gdy Ron zbliżał się do niej ona myślała tylko o Fredzie. Pamiętała jak Ron pocałował ją na piątym roku. To już nie było to samo. Po odejściu Freda i Georga z szkoły Hermiona obiecała sobie zapomnieć. Jednak wątpiła w to by Ron wypełnił jej pustkę. Potrzebowałabym kogoś kto mnie zrozumie i nie będzie mi przypominać Freda...Jednym słowem Ron odpadał. Nie ,że go nie kochała. Oczywiście ,że tak. Ron był jednak dla niej jak brat ,jak oparcie ,nie było w tym jakichkolwiek mocniejszych więzi. Z zamyśleń wyciągnął ją głos rudzielca.
-Na pewno chcesz z nimi porozmawiać? Według mnie Ślizgoni to podstępnie idioci. Słyszałaś jak Zabini nazwał Harry'ego? Gdyby nie ty i to twoje "Uspokój się porozmawiam z nimi" to bym mu rozwalił tą czarną gębę.- Hermiona prychnęła. Wiedziała ,że Ron ma racje ,słyszała jak nazwał przyjaciela Wybrańcem i pewnie nawet nie zareagowałaby gdyby nie to spojrzenie. Brązowe i czarne oczy  wpatrywały się wtedy w nią tak błagalnie jakby chcieli powiedzieć Granger ty musisz nas zrozumieć! Powstrzymaj go. W tamtej chwili zrozumiała ,że coś jest nie tak. Teraz stali na korytarzu Hogwartu  nie daleko od innych sal wpatrując się w oddali a ich spojrzenia były jak maski które zaraz miały pęknąć. Hermiona pewnym krokiem ruszyła w stronę Ślizgonów, Ron nie chętnie poczłapał za nią. Pansy pierwsza zorientowała się ,że ktoś zmierza w ich stronę i szturchnęła Blaise'a. Ten skinął głową na znak ,że rozumie. 
-Czego? -Spytał Zabini krzyżując ręce na piersi i spoglądając na gyfonów. Hermiona westchnęła i podeszła jeszcze bliżej tak ,że dzieliły ją zaledwie dwa kroki. 
-Wy..widzieliście Harry'ego jak szedł do Pani Pomfrey? - Jej głos zadrżał na widok miażdżącego wzroku Parkinson.
-Ta..Nie. Nie do końca...Chyba tak ale nie wiem... Eee- Hermiona zastygła w bez ruchu. Od kiedy Ślizgoni są tacy nie pewni? Blaise przeczesał ręką czarne włosy. - Granger ,my ...nie jesteśmy pewni...- Gryfonka wpatrywała się w niego swoimi czekoladowymi oczami. W oczach Zabiniego dostrzegła strach ,obawę. Coś się tu dzieje. Była tego pewna. Skinęła głową na znak ,że Ślizgon nie musi się już dłużej tłumaczyć. 
-Cóż dzięki za informację ...sprawdzimy to...jakbyśmy go tam nie zastali to...dajcie znać jak go znajdziecie ,lub jakbyście wiedzieli gdzie przebywa... dobrze? Wiesz on jest dla nas tak ważny jak dla was...Malfoy. Więc nie chciałbym żeby coś się stało Harry'emu...Spojrzała kątem oka na rudzielca który był cały spięty jakby miał zaraz rzucić się na Ślizgonów. 
-Ty wredny Ślizgonie jak mogłeś coś takiego powiedzieć o Harrym...Ty nie wiesz...- W tym czasie poczuł mocne szarpnięcie. Hermiona obdarzyła ślizgonów udawanym uśmiechem.
-Idziemy Ron! Mam nadzieję ,że niczego nie ukrywacie.- Pociągnęła za sobą Rona który był cały czerwony na twarzy z wściekłości. Odwróciła jeszcze na chwilę twarz ,Pansy i Blaise patrzyli na nią z wdzięcznością i zdziwieniem. 
-Zabije go!- Powiedział Ron gdy już oddalili się od Ślizgonów. Hermiona stanęła w końcu i zmiażdżyła rudzielca spojrzeniem.
-Jesteś ślepy czy głupi?! Oni coś ukrywają! Powiedział to by brzmiał jak Ślizgon! Chodźmy do skrzydła szpitalnego. - To mówiąc ,nie zwracając uwagi na tępą minę gryfona ruszyła przed siebie. Po chwili usłyszała za sobą kroki ocierające się o podłogę. Ron nic nie rozumiejąc poszedł za nią. Całą drogę do skrzydła szpitalnego nie odzywali się do siebie. Ron próbował zrozumieć o co chodzi Hermionie a Hermiona chciała wiedzieć gdzie jest Harry. Jeśli go tam nie będzie to albo Zabini i Parkinson kłamali ...albo na prawdę coś się dzieję ...coś złego. Gryfonka zadrżała i przyśpieszyła kroku. 
Gdy dotarli to celu Ron zatrzymał się przed wejściem. 
-Nie lubię tego miejsca.- Jęknął. A kto lubi? Hermiona otworzyła drzwi. Pomieszczenie przypominało mini mugolski szpital. Białe ściany ,wszędzie białe półki z lekarstwami ,zapach różnych środków leczniczych ,duże okna przez które wpadało światło słoneczne a wszędzie były porozstawiane łóżka dla pacjentów. Przy jednej z półek z lekarstwami i eliksirami stała Panna Poppy Pomfrey.
-Ekhem..dzień dobry...czy był tu dziś Harry? -Hermiona patrzyła na starszą kobietę z nadzieją ,że przyjaciel tu jest jednak na pomarszczonej twarzy kobiety widniało zaskoczenie.
-Harry Potter? Nie? Czemu miałby tu być? Znowu coś mu się stało?***-Pielęgniarka wyglądała na zdziwioną i poirytowaną. Hermiona westchnęła. Może kłamali? 
-Nie tylko...już nic proszę pani. -Hermiona i Ron wycofali się szybko i skierowali w stronę korytarza.
-A nie mówiłem? -Spytał Ron a na jego twarzy był wyraz triumfu.
W takim razie gdzie jest Harry? Hermiona zaczęła się niepokoić o przyjaciela. 


*       *       * 

Harry leżał w pokoju Dracona na łóżku. Nie miał na sobie ubrań. Był nagi tak samo jak Ślizgon leżący na nim ,mruczący coś pod nosem i pijany. 
-Draco..-Mruknął gryfon dotykając ręką jego pleców. Blondyn jęknął i spojrzał się na bruneta. Uśmiechnął się na widok ust gryfona. Draco zaczął ręką wodzić po gołej klatce piersiowej Harry'ego. Jęk rozkoszy wydobył się z ust gryfona. Szarooki Ślizgon nie przestawał kusić bruneta. Nie mogę ...Draco zrozum! Między Draco i Harrym jeszcze do niczego nie doszło,choć minęło już sporo czasu.
-Chcę cię! -Wysyczał mu do ucha Ślizgon. Harry zadrżał i spróbował zepchnąć z siebie blondyna. Poczuł jak coś gryzie go w szyję. Draco chciał wreszczie zawładnąć ciałem gryfona. 
-Nie...mogę! P-przestań!- Blondyn cofnął się. Żartowałem wracaj! Harry westchnął. Pragnął go. Bardzo pragnął blondyna jednak nie mógł zdradzić Ginny. Walić to! Z nią i tak trzeba zerwać. Nie! Ta.. Harry bił się z myślami, z jednej strony pragnął Dracona z drugiej nie chciał zdradzić Ginny. 
-Proszę..-Mruczenie blondyna nie pomagało Harry'emu. -Jesteś taki piękny...-Brunet jęknął i w końcu dał się ponieść fantazji. Oplótł blondyna rękoma i przyciągnął do siebie całując go namiętnie. Pomruk zaskoczenia i zadowolenia sprawił ,że Harry znów zadrżał. 
-Zabiję cię za to...- Wysyczał do uch Malfoya. Blondyn spojrzał na niego uśmiechając się.
-Dobrze ale później...teraz mam inne plany.- Draco zaczął całować bruneta coraz niżej zjeżdżając po jego szyi. 
-Tak..później to dobre określenie...Auć!- Wrzasnął brunet gdy Draco ugryzł go w szyję. 
-Jesteś mój Harry...Pragnąłem tego już dużo wcześniej..Mrrrr..-Harry zaśmiał się i jeszcze bardziej przybliżył do siebie Ślizgona.
-Hmm...Dla czego nic nie mówiłeś?..Ach!- Blondyn zmienił strategię z gryzienia w lizanie ,wodząc językiem po jego sutkach. 
-Nie teraz! Jestem zajęty...Och!- Brunet odpłacił się dotykając jego ud i znów całując namiętnie jego usta. Harry ułożył się wygodniej na łóżku wyginając się w łuk. Draco zjeżdżał językiem coraz niżej liżąc i kąsając ciało gryfona. Zatrzymał się na chwilę przy jego pępku podgryzając jego skórę i spojrzał się prosząco w zielone oczy Pottera ,które były lekko przymknięte. Harry prawie nie dostrzegalnie skinął głową. Malfoy poczuł ,że jego pragnienie się zwiększa. Jęki wydawane przez bruneta były dla niego wszystkim. Po chwili blondyn zaczął zjeżdżać nie bezpiecznie nisko w dół. 
-Ach!- Jęknął brunet który zamknął oczy i zaczynał oddawać się w erotyczną przyjemność.



*       *       * 

Wieczorem Ron ,Hermiona ,Ginny i Seamus siedzieli w pokoju wspólnym czekając na Harry'ego.
-Ja wam mówię ,że to ślizgoni! Na pewno mu coś zrobili! Czemu mi nie wierzycie?!- Krzyczał Ron chodząc z miejsca na miejsce i wymachując rękoma. Trójka gryfonów patrzyła na niego jak na wariata. Hermiona użyła po raz któryś zaklęcia do zwiększenia płomieni w kominku, mimo tego ,że w pokoju i tak było już dość ciepło. Ginny wstała i skrzyżowała ręce na piersi. 
-Nie ma go cały dzień ale nie możemy zwalać winy na innych! Ron błagam ogarnij się! Hermi jesteś prefektem! Pozwól nam iść! -Brązowe włosy Hermiony opadły na jej twarz a jej oczy były pełne rozpaczy.
-Ron to nie oni.- Odezwała się po chwili.
-To śmierciożercy!!! -Wrzasnął Ron. Ginny odepchnęła go z całej siły w ten sposób ,że rudzielec wpadł na ścianę. 
-Au!- Wrzasnął rudzielec. Hermiona nie zwróciła najmniejszej uwagi na kłótnię rodzeństwa, jej myśli były daleko a w oczach czaiły się łzy. Seamus który stał oparty o ścianę podszedł i usiadł koło niej. 
-Miona ...a co jeśli Ron ma racje? Przecież wiesz jacy oni są. - Z jej oczu spłynęła łza. 
-To nie oni! Nie tym razem! Nawet Goylei i Crabbe zachowywali się inaczej...nie mówiąc już o Theo! Byli przygaszeni! Parkinson i Blaise coś ukrywają ale nie jest to nic złego! Nie dla nas...chyba! Nie wiem!- Seamus otoczył ją ramionami i szepnął jej do ucha.
"Theo"? Od kiedy tak o nim mówisz?- Spytał zaniepokojony gryfon
-Brakuję ci Freda?- Hermiona wiedziała ,że on Ginny i Harry wiedzą o niej i Fredzie. Uśmiechnęła się przez łzy które spływały po jej twarzy.
-Tak -Odpowiedziała patrząc się w niebieskie oczy przyjaciela.-Bardzo. On pisze do mnie czasami ale coraz rzadziej. Ja...-Głos dziewczyny się urwał a Finnigan przytulił ją do siebie. -Tym razem to nie byli Ślizgoni! Wiem o tym!- Gryfon odgarnął z jej oczu opadające kosmyki włosów.
- Ciii... Jeśli ty tak uważasz to pewnie masz racje.-Dziewczyna spojrzała się na niego z wdzięcznością.
W tym samym momencie drzwi otworzyły się i do środka wszedł nie kto inny jak Harry Potter.
Ginny rzuciła się pierwsza Harry'emu na szyje. Hermiona i Seamus podeszli do niego uśmiechając się. Tylko Ron stał jak sparaliżowany i nic nie zrobił.
Harry'emu na widok zaniepokojonych przyjaciół ścisnęło się serce. On spędzał miło czas gdy inni się o niego martwili. Jestem debilem. Pomyślał Harry. Po chwili poczuł jak przyjaciele obejmują go i wtulają się w niego. W tej chwili Harry był zły na siebie ale i jednocześnie szczęśliwy. Ginny po chwili zaczęła go całować.
Jestem naprawdę wielkim debilem. Po chwili kiedy wydostał się z objęć całej trójki zauważył ,że pod ścianą stoi Ron. Powoli zaczął zmierzać w jego stronę. Ron drgnął i zmierzył Harry'ego wściekłym wzrokiem.
- Ron?-Spytał czule brunet który nie rozumiał zachowania przyjaciela.
-To na pewno nie ty! Miona jak długo przyrządza się Eliksir Wielosokowy? -Ron spojrzał się na przyjaciół którzy mieli otwarte usta i patrzyli na rudzielca jakby był chory psychicznie.
-No co?! To nie Harry! Na pewno! On by nam powiedział...-Ron zamilkł na widok wściekłej twarzy bruneta.
-Ron co ty wyprawiasz? To ja Harry Potter! Mogę wiedzieć co mu się stało?- Harry był wściekły. Jego najlepszy przyjaciel nie wieży ,że to on. Hermiona westchnęła i podeszła do Harry'ego.
-Ja i Ron mieliśmy trudny dzień. Blaise i Pansy powiedzieli ,że widzieli jak szedłeś chyba do skrzydła szpitalnego ale cię tam nie było...po za tym śligoni się dziwnie zachowywali. Byli przygnębieni ...przynajmniej co od Malfoy'a. A Ron..chyba nie będę mówić. -Hermiona zamilkła i spojrzała na Rona czule.
-Powiedział coś złego o ślizgonach? -Spytał Harry a jego głos zadrżał.
- Nazwałem ich śmierciożercami którzy powinni zginąć w Azkabanie. Blaise cię przezwał i chciałem stanąć w twojej obronie ale Hermiona mi zaszkodziła- Ron obdarzył gryfonkę uśmiechem.
-Harry ,Ron o mało co nie rzucił się na Blaise'a jak z nim rozmawiałam. - Hermiona podeszła do Rona.-Czemu się tak zachowujesz? - Jej głos złamał się a w oczach znów pojawiły się łzy.
-Nazwałeś ślizgonów śmierciożercami? Odbiło ci Ron?  Co oni ci takiego zrobili?- Krzyknął Harry.
-Cóż mam całą listę skarg na tych okropnych...-Ron przerwał widząc ogień czający się w oczach Pottera.
-Nie mów tak o nich Ron! Wiesz czemu mnie nie było?! Bo źle się czułem! Po drodze spotkałem Malfoya! Gadałem z nim normalnie! I wiesz co? Oni nie są tacy za jakich ich uważasz! Są do tego zmuszani przez Voldemorta!!!- Ron patrzył przez chwilę na bruneta.
-Wkurzyli mnie.-Odpowiedział rudzielec i poszedł do swojego dormitorium. Trójka gryfonów stała osłupiała nie mogąc nic z siebie wydusić. Harry usiadł na kanapie przed kominem zanurzając ręce w włosach.
-Harry..-Zaczęła Ginny ale chłopak przerwał jej ruchem ręki.
-Idźcie...ja tu zostanę. -Powiedział nie patrząc na nich. Gryfoni skinęli głowami i udali się w ciszy do pokojów. Harry patrzył się chwilę w ogień z kominka. Moje życie się kończy! Jak ja teraz im powiem o Draconie? Jak mogę być takim dupkiem? Teraz wszystko się zmieni!

_________________________________________________________________________________

*Draco- słowo to oznacza smok lub wąż. ("Harry Potter i Kamień filozoficzny ,słownik).**Diabeł- Blaise Zabini był tak był tak nazywany przez swoje zachowanie i porywczość. ***Pani Pamfrey dość dużo razy widziała Harry'ego u siebie w skrzydle szpitalnym dlatego też pojawiło się tam słowo "znowu". 


-   

piątek, 29 listopada 2013

Liebster blog award :)

 To mój pierwszy blog jaki niedawno zaczęłam pisać i nie potrafię uwierzyć  ,że mogłabym być nominowana przez kogokolwiek do Liebster blog award! ;) 

 Chciałbym bardzo podziękować tej osobie ponieważ jestem naprawdę szczęśliwa ,że ktoś czyta mojego bloga i że się on komukolwiek podoba :) 
A tą osobą jest  
EOLKA !
Naprawdę bardzo ci dziękuje :*****


jeszcze raz wielkie dzięki!!!!

A oto jej pytania  i moje odpowiedzi :

1. Ulubiony kolor :3 

1 Czerwony <3.

2. Ile książek czytasz na miesiąc?

2Hmm raczej 2 ale tylko dlatego że nie mam czasu ich kupować więc kupuje jak najgrubsze tak ok600str :D. 

3.Ostatnia słuchana przez ciebie piosenka?

3 Bednarek "Cisza" :3. 

4. Masz zwierzaka?

4 Mam 2 psy i kota. 

5. Lubisz arbuzy? 

5 Taak uwielbiam :D. 

6. Jak oceniasz swój wygląd?

6 Lekka nadwaga (chociaż wszyscy mówią ,że jestem za chuda-.-) mi się podoba taka jaka jestem. 

7. Twoje marzenie.

7 Ech marzenia...Kocham książki i filmy fantasty najlepsze są z Ameryki wiec... Chciałabym się kiedyś tam znaleźć *.*

8. Gale czy Peeta

8Problem którego nienawidze..Byłam na 2 częsci na dni po premierze i oczywiście przeczytałam wszystkie książki <3 Peeta!

9. Ulubiona pora roku?

9 Lato ;3 

10. Ulubiony Blog?

10 Twój! Przynajmniej ten. Uwielbiam Dramione i Drarry a z Dramione twój jest najlepszy! Z Drarry "HP i gwiazda mroku" Kocham i polecam ale uwaga smutne ;___; 

11. Co sądzisz o  homoseksualistach? Czy jesteś Homofobem?


11 Uwielbiam ich! Oni są tacy jak my! W szkole jestem jedyną osobą która stawia się za nimi! Oczywiście jestem hetero ale Tak bardzo mnie oni mnie fascynują :3 


Nominuje: 


I na koniec moje pytania :) 
1. Ulubiona książka?
2. Ulubiony przedmiot? (Jeśli taki istnieje :D)
3. Masz jakiegoś idola?
4. Ulubiona postać z HP?
5. Ulubiona para z HP?
6. Lubisz krótkie włosy u dziewczyn?
7. Wolisz książki czy filmy?
9. Co chcesz robić w przyszłości?
10. Jaki lubisz gatunek muzyki?
11.Co wolisz? Drarry czy Dramione?
   
                              \
To wszytko! 
Trzeci rozdział już wkrótce! 
PS. Jeszcze raz ci  dziękuje Eolka :) 

















wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 2 - Ślizgońskie uczucia

Rozdział drugi 

Następnego dnia Harry nie czuł się najlepiej. Całą noc myślał o Ślizgonie więc spał tak długo jak powinien. Czemu? Po wyjściu Dracona niemal natychmiast zasnął. Jednak jego sny były tak kuszące ,piękne i jednocześnie straszne ,zboczone oraz zbyt realne. Harry pamiętał tylko nie dużą część snu ,pamiętał długie ,smaczne pocałunki w pokoju Ślizgona. Pamiętał księżyc, którego blask oświetlał łóżko ,a potem ich nagie ciała; pełne erotycznych ruchów i co najważniejsze widział piękne szare oczy Dracona. Były przepełnione szczęściem i rozkoszą.
Od fantazjowania w swoim umyśle oderwał go czyjś głos.
-Harry idziesz na śniadanie?- W pokoju gryfonów stał Ron gapiący się na niego z troską. Harry przecież leżał jeszcze w łóżku ,a zaraz mieli iść na pierwszą lekcje. Zielonooki niechętnie usiadł na łóżku ,rozglądając się po pokoju. Słońce już dawno wzeszło rozświetlając całe pomieszczenie. Ron patrzył się na niego z niepokojem.
 -Dobrze się czujesz Harry? Wyglądasz na chorego.- Harry patrzył się przez chwile w niebieskie oczy przyjaciela jakby nie rozumiał pytania. "Wyglądam na chorego?". Przez moment do jego głowy wkradła się myśl ,że to Draco tak na niego działa ,jednak tylko uśmiechnął się do siebie wiedząc ,że to nie możliwe. Draco był dla niego jak lekarstwo a wczorajsza rozmowa z nim była dla niego jednocześnie przyjemna i ...niezdecydowana.
 -Harry?- Przez chwile Potter zapomniał ,że nie jest tu sam. Spojrzał się raz jeszcze na przyjaciela i uśmiechnął się do niego.
 -Nic mi nie jest... Po prostu źle spałem.- Kłamstwo. Jedno wielkie okropne kłamstwo. Harry nie spał prawie w ogóle. Ron patrzył na niego podejrzliwie, ale tylko skinął głową na znak ,że rozumie. -Poczekam na ciebie z Hermioną w Wielkiej Sali przy śniadaniu...tylko się pośpiesz ,dobrze?- Ron nadal był lekko zaniepokojony ,ale Harry nie przejmował się tym. Jego myśli ciągle wracały do Ślizgona i Ginny.
 -Zaraz będę. -Oświadczył i wstał z łóżka. Ron ponownie skinął głową i wyszedł z dormitorium. Harry poszedł po swoje rzeczy i wszedł do łazienki.
 Pod prysznicem cały czas rozmyślał tylko o jednym ,,Czy jestem gejem?...Czy wole tego durnego, głupiego ,wrednego i przystojnego Ślizgona od pięknej Ginny?...Zaraz przystojnego?" Harry przeklął. ,, Czyżby był biseksualistą? -później o tym pomyśle" stwierdził gryfon i zakończył poranną toaletę po czym wyszedł z dormitorium. Wydawało mu się ,że minęły wieki nim zszedł z schodów.
Cały czas nie mogąc przestać myśleć o Gryfonce i Ślizgonie. Kiedy dotarł do Wielkiej Sali wcale nie poczuł się lepiej na widok przyjaciół. Wręcz przeciwnie ,na ich widok poczuł się źle. Na widok rudowłosej uśmiechniętej w jego stronę dziewczyny, czuł jakby ktoś dał mu z całej siły w brzuch. Postanowił to zignorować. Podszedł niepewny w stronę stołu gryfonów i uśmiechnął się ,próbując stłumić uczucie chęci do ucieczki.
 Hermiona oczywiście musiała zauważyć ,że coś jest z nim nie tak, ale chyba postanowiła zachować to dla siebie ponieważ odwróciła od niego wzrok udając ,że wcale się tym nie przejmuje. Harry był jej za to wdzięczny ,jednak Ginny nie zwracając uwagi na nikogo, prócz Pottera przybliżyła się do niego i pocałowała.
Pocałunek był lekki, tak naprawdę tylko musnęła jego wargi i uśmiechnęła się do niego. Potter poczuł jak ból narasta ,miał ochotę powiedzieć, żeby przestała, ale po co? Tak bardzo ją kochał. Prawda? Gdyby było inaczej ,na pewno dawno by z nią zerwał. Harry zmusił się do uśmiechu ,co tylko pogorszyło jego humor. Kiedy Ron na chwile odwrócił uwagę Ginny by ponarzekać na nią ,żeby nie robili tego przy nim ,Wybraniec natychmiast zwrócił głowę w kierunku stołu ślizgonów, wyszukując miejsca pomiędzy Pansy ,a Blaisem. Ku jemu zaskoczeniu miejsce to było puste. Ślizgoni zachowywali się tak jakby brak prefekta przy ich stole było całkowicie normalne.
Zaniepokojony gryfon rozglądał się co chwile zatrzymując oczy na Pansy ,która zawsze była blisko Draco, chodziła i łasiła się do niego od pierwszego roku. Jedynymi osobami ,które znały jego popęd seksualny do chłopców byli właśnie Blaise i Pansy, mimo to dziewczyna nie potrafiła się od niego odczepić i chyba nie przeszkadzało jej to, ponieważ cały czas powtarzała blondynowi ,że wmawia sobie homoseksualizm ,a tak naprawdę ją kocha. Harry uśmiechnął się do siebie na samo wspomnienie ,kiedy pod wpływem alkoholu ,ślizgon mu o tym opowiadał. Uwagę gryfona od stołu ślizgów odwrócił czyjś głos. 
-Prawda Harry?- Spytał Ron ,jednocześnie przeżuwając duży kawałek jakiegoś ciasta. Zdezorientowany chłopak wpatrywał się w rudzielca.
 -Eee...mógłbyś powtórzyć? -Spytał Harry próbując przybrać jak najmniej znudzony głos. Rudzielec wpatrywał w zielone oczy z zdziwieniem i lekka irytacją ,po czym przełknął szybko tak spory kawał ,że Harry zastanawiał się jak mu się to zmieściło w gardle.
-Pytałem czy też zauważyłeś ,że ... - Rudzielec nie miał jednak szans na dokończenie swojej wypowiedzi ponieważ Harry gwałtownie zerwał się z krzesła. Przerażeni przyjaciele spojrzeli na bruneta z niepokojem.
-Ja...muszę coś załatwić ...chyba się spóźnię na pierwszą lekcje, nie czekajcie na mnie.- Chwila nieuwagi i z oczu zaginęłaby mu dwójka Ślizgonówa, których mógłby wyciągnąć jakieś informacje.
-Harry!- Usłyszała za sobą czyjś krzyk ale teraz go to nie obchodziło. Liczyło się to by mógł porozmawiać z przyjaciółmi Dracona, a kiedy Pansy i Blaise oddalili się na tyle od Wielkiej Sali by nikt ich nie słyszał Harry przyśpieszył kroku w ich stronę.
 -Poczekajcie!- Zawołał za nimi. Pansy zareagowała pierwsza. Gwałtownie wróciła się w stronę Pottera, a na jej twarzy było widać niezadowolenie ,a nawet wściekłość ,co nie zdziwiło gryfona, wiedział jakie zdanie ma na jego temat. Blaise natomiast odwrócił się powoli i leniwie ,a jego wzrok był obojętny, skrzyżował ręce na piersiach i tylko westchnął na jego widok ,mimo to brązowe oczy wpatrywały się w niego z lekkim szokiem, co nie umknęło uwadze gryfona.
-Czy wiecie może co ...dzieję się z Draco?- Harry poczuł mocny ucisk na samą myśl o blondynie. Parkinson drgnęła a jej oczy pociemniały wściekłością.
-Ty skończony...Au!- Blaise chwycił mocno Pansy która najwyraźniej zamierzała zrobić coś Harry'emu. Zabini spiorunował ją wzrokiem.
-Naprawdę musisz być aż tak zazdrosna? -Głos ciemnoskórego chłopaka wydawał się być obojętny jednak zarówno Harry jak i Pansy wyczuli w nim jakiś niepokój. Ciemne policzki chłopaka pociemniały okrywając się rumieńcem jednak nikt nie zwracał już na to uwagi. Pansy ostatni raz zmierzyła gryfona morderczym spojrzeniem ,odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem. Chłopcy ruszyli za nią trzymając sporą odległość ,by nie zdenerwować Ślizgonki.
-Blaise czy ona wie?- Spytał Harry szeptem próbując nie wybuchnąć śmiechem. Oczy Zabiniego pociemniały.
-Co masz namyśli Potter?! Skąd ty możesz wiedzieć?!- Jego głos mimo wściekłości znów zadrżał. Zielonooki chłopak parsknął śmiechem nie mogąc już dłużej wytrzymać.
-Żartujesz? Każdy by zauważył jak na nią patrzysz! Czemu ona tego nie widzi?- Głos Pottera brzmiał spokojnie i opanowanie. Blaise stanął jak wryty.
-Pomyśl! Pansy Parkinson która całe życie ugania się za bogatym przystojnym Draco Malfoyem! Która zna jego orientacje seksualną a mimo tego łasiła się do niego zawsze jak piesek za panem! Która wmawia sobie ,że on ją kocha ale nie che się do tego przyznać! Która uważa ,że plotki o mnie są prawdą! Czy codziennie wyrywam inną laskę by się z nią przespać, bo TO  jest dla mnie wszystkim? Myślisz ,że nie wiem co to miłość? Pansy jest inna. Rozumiesz to ty Wybrańcu?- Głos chłopaka mimo, że dość cichy ,przeraził Pottera. Harry odwrócił od niego wzrok ,zastanawiając się co powiedzieć. Blaise miażdżył go swoim spojrzeniem. Po chwili gryfon westchnął i ruszył przed siebie, po chwili szepcząc do ucha Slizgonowi.
-Przykro mi ale to nie jest moja wina. Czy ona wie ,że ci na niej zależy?- Spojrzenie Blaise'a złagodniało. Po chwili cała trójka szła w milczeniu.


*       *      * 

Draco nie miał najmniejszej ochoty udać się na  śniadanie. Nie musiał. Wiedział co tam ujrzy. Wiewióra na pewno dobierała się właśnie do Harry'ego. Jego Harry'ego. Tamtej nocy blondyn wszystko zrozumiał. Harry był biseksualistom i nie dokonał jeszcze wyboru miedzy nią a nim. Zamiast się tym przejmować ,Draco położył twarz na poduszce  starając sobie przypomnieć tamtą noc ,podczas imprezy w Hogwarcie. Nie był na tyle pijany by dostać kaca jednak jego umysł na pewno nie był trzeźwy. Mógł wykorzystać tą informacje by powiedzieć,że pomylił  Pottera z jakąś uczennicą ,ale po co?  Przecież i tak był gejem. Harry nie był zadowolony ,przynajmniej na początku. Urywki z imprezy na 6 roku pojawiały się przed jego oczami.
  Draco szedł pijany przez korytarz próbując jakoś dojść do dormitorium ślizgonów i się wyspać jednak zatrzymał go czyjś głos. Całkiem przyjemny dla jego uszu  głos. 
-Fretka się zgubiła? A może opiła?- Brunet parsknął śmiechem ,natomiast blondyn patrzył się na niego przymulony. 
-Potter...-Głos Draco był zmęczony. Brunet prychnął i już zamierzał odejść gdy poczuł mocny ucisk na swoim ramieniu. Blondyn nie pamiętał do końca czy był świadomy tego co robił. Protest od strony bruneta wcale mu nie przeszkadzał. Wystarczyło się trochę wysilić by chłopak uległ. 
-Prze..stań.- Pamiętał jego bunt ,wyrywanie się i rozglądanie  dookoła szukając drogi ucieczki. Wargi Draco wygięły się w pogardliwy triumfujący uśmiech, zanim pocałował nimi usta bruneta. Po chwili brunet ugiął się pokusie i sam zaczął oddawać pocałunki. Potem film mu się urwał na chwilę. Pamiętał jeszcze czyjś krzyk.
-DRACO!!!- Głos należał do dziewczyny, był piskliwy i pełen rozpaczy. To musiał być głos Pansy. Głupia Pansy Parkinson która zawsze musi wszystko zepsuć. Słyszał jeszcze czyjś śmiech ,ale czyj? Znał ten ton. To był na pewno Ślizgon. Może Blaise? On często przesiaduje w jej towarzystwie.
Draco usiadł na łóżku nie mogąc tego znieść. Sześć  lat w tej głupiej szkole , nienawidzenia gryfonów , krukonów i puchonów a potem nagle traci dla jednego z nich głowę. Nie dla jakiegoś tam ucznia ,tylko dla Niego, dla Wybrańca, Harry'ego Pottera. Dzień po tym incydencie Draco chciał o wszystkim zapomnieć,tak samo jak następnego i kolejnego. Nic. Całe dwa miesiące Harry unikał spotkania z Ślizgonem aż do końca szkoły. W wakacje było jeszcze gorzej. Żadnych listów ani  znaków życia od Pottera a Draco nie wiedział czemu tak strasznie mu go brakowało. W tym roku Malfoy zrozumiał dlaczego Harry się tak zachowywał. Nie kochał i nie pragnął Dracona tak jak on pragnął Harry'ego. Tak przynajmniej myślał na początku siódmego roku ,nie wiedział nawet jak bardzo się mylił dopóki nie przyszedł do niego w nocy. Malfoy tak naprawę nigdy tego wszystkiego nie chciał. Nie chciał nienawidzić innych wszystkich którzy nie byli z jego domu , nie chciał dzielić uczniów na szlamy i Czystokrwistych lub półkrwistych, nie chciał stać się wrogiem wszystkich którzy nie byli ślizgonami. Po prostu musiał. Jego ojciec był śmierciożecrcą od kiedy pamiętał. Czarny Pan torturował jego matkę a Lucjusz zrobiłby wszystko by ją chronić nawet jeśli miałby za to trafić do Azkabanu.  Draco także był zmuszany do wielu rzeczy a bycie wrednym Ślizgonem i wyzywanie od szlam lub zdrajców krwi miał po prostu w sobie. Wiedział ,że jego ojciec także był wredny w jego wieku ,jednak Draco tego nie chciał. Gdyby był jak jego ojciec na pewno potrafiłby nienawidzić przyjaciół bruneta, nienawidzić tej szlamy Granger, zdrajców Weasleyów , idioty Longbottoma czy innych za którymi nie przepadał. Mimo wszytko nie mógł nienawidzić kogoś kogo Harry uwielbiał. Pamiętał kiedy parę lat wcześniej zanim poznał swoją orientacje seksualną podkochiwał się w Granger. Draco uśmiechnął się do siebie na tę myśl. Może jednak nie jestem taki jak mój ojciec? Draco wiedział, że nie potrafiłby nawet nienawidzić wiewióry która nieświadoma niczego kochała Harry'ego i zrobiłaby wszystko by mieć go przy sobie. Draco po prostu nie potrafił czuć nienawiści do osoby którą Harry także kochał. Malfoy nigdy nie miał własnego wyboru . Jego życie od początku było ustawione. Nigdy nie wybrał by złej strony ,nie został by śmierciożercą ,nie został głupim ślizgonem bez emocji gdyby miał wybór. Jednak nie posiadał go.  Draco usiadł na łóżku czując potworny ból w brzuchu. Gdyby miał wybór, może nawet trafił by do Griffindoru? A co w tedy byłoby z Pansy  ,Blaisem ,Vincentem i Gregorym  ? Czasami chciałbym zacząć wszystko od nowa. Pomyślał Draco czując mocniejszy ucisk w brzuchu na samą myśl o Harrym i przyjaciołach. Ślizgoni nienawidzą gryffonów a gryfoni (i nie tylko oni) nienawidzą ślizgonów. Draco usiadł na łóżku i westchnął ciężko. Ginny. Ginny Weasley była jego największym problemem ,chciał ją nienawidzić do tego stopnia ,żeby mógł zrobić jej coś złego ,ale nie potrafił ,przynajmniej póki była dla Harry'ego ważna. Z jego rozmyśleń przerwało mu gwałtowne pukanie do drzwi. -Czego?! Mówiłem ,że chcę być sam!!- Krzyknął Draco rozdrażnionym tonem.
-Ekhm. ..Draco masz gościa. -Draco dobrze znał ten głos ,pełen rozpaczy i zawiedzenia od kiedy pocałował gryfona. Gościa? Zaciekawił się Draco. Wstał z łóżka zdejmując zaklęcie ochronne z drzwi. Do środka weszła Pansy za nią Blaise i...Harry.



















niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 1 - Niepewny gryfon

Rozdział pierwszy

Była noc, Harry nie mógł spać. Coś dręczyło jego umysł. Ostatnie wydarzenie w Hogwarcie, które nigdy miało nie mieć miejsca. Harry wstał z parapetu ,założył pelerynę-niewidkę i po cichu wyszedł z pokoju Gryfonów. Szedł ciemnym korytarzem, trzymając w ręku różdżkę. Teraz liczyło się tylko jedno miejsce w którym chciał się znaleźć- pokój życzeń. Było to jedyne miejsce w którym Harry mógł wszystko przemyśleć. Szedł szybko nie zatrzymując się. Nagle w ciemnym korytarzu dało się słyszeć czyjeś kroki. Ktoś szedł właśnie w tym kierunku . Harry oparł się o ścianę próbując coś zauważyć. Z nad przeciwnej strony Harry'ego przez korytarz podążał Draco Malfoy. Blondyn wyglądał okropnie. Miał potargane włosy, bladą cerę ,był strasznie chudy i sine oczy. Draco przeszedł szybko obok Harry'ego niczego nie zauważając. Dopiero Kiedy blondyn skręcił Harry zrozumiał dokąd on zmierza. Harry bez zastanowienia pobiegł za nim. Nie minęło parę minut a znów znalazł się w pokoju Gryfonów. Draco stał nad łóżkiem Harry'ego gapiąc się na nie. 
-Czego tu chcesz?!- Spytał Harry szeptem w stronę Dracona. Draco o mało co się nie wywalił z przerażenia gdy usłyszał głos Harry'ego. 
-Harry?- Spytał nie dowierzając Draco. 
-Tak.- Harry zdjął z siebie pelerynę-niewidkę. Harry'emu zdawało się przez chwile ,że na jego widok Draco jakby się uśmiechnął. Jednak po chwili zdał sobie sprawę ,że to raczej niemożliwe. 
-Po co tu przylazłeś?!- Spytał Harry zniecierpliwionym tonem. Draco nie odpowiedział. Harry wycelował w niego różdżką. 
-Gadaj czego chcesz albo się stąd! - Nadal mówił szeptem ale tym razem lekko podniósł głos. 
-Chce ciebie. -Powiedział z smutkiem w głosie Draco. Harry'emu o mało co nie wypadła z ręki różdżka. Draco wpatrywał się w Harry'ego z smutkiem w oczach. Wiedział jak Harry na to zareaguje. Mimo tego tak bardzo go pragnął. Podszedł do niego i przejechał ręką po jego policzku. 
-Chce ciebie.- Jego głos był tak smutny ,że przez chwilę Harry zawahał się. Pamiętał dokładnie jak pod wpływem alkoholu Draco całował go rok temu. "Nie!!" Harry nie chciał żeby coś takiego się powtórzyło. Kiedy chciał wyprosić Dracona  ,zielone oczy napotkały szare. To błagalne spojrzenie mąciło mu w głowie. Draco zbliżył się do niego ale Harry odsunął się.
-Draco...proszę cię wyjdź. -Głos łamał się Harry'emu. Czy naprawdę chciał żaby Draco wyszedł? 
-Przepraszam Harry...Ja nie wiem co mnie napadło po prostu...- Draco nie dokończył bo właśnie obudził się Ron. Zielonooki zarzucił pelerynę-niewidkę na blondyna. 
-Czemu nie śpisz ?- Spytał niewyspanym głosem rudzielec. 
-Zaraz się kładę... nie mogłem spać...ty lepiej się wyśpij.- Ron położył głowę na poduszce. 
-Dobranoc Harry.- Po tych słowach Ron zasnął. Harry zazdrościł Ronowi tego ,że tak szybko zasypia, on sam nie spał tak naprawdę kilka dni. Draco odrzucił pelerynę-niewidkę na łóżko Harry'ego.
-Lepiej już idź- szepnął blondynowi do ucha. Draco spuścił wzrok i poszedł w kierunku drzwi. 
-Draco. - zawołał za nim Harry. Chłopak odwrócił się do w stronę zielonookiego. Jednak Harry zamiast odpowiedzieć podszedł do niego i przytulił.
-Porozmawiamy jutro...dobra?- Draco przytulił go mocniej. Harry wiedział ,że jutrzejsza rozmowa nie będzie łatwa a teraz było mu jeszcze ciężej. Draco wtulił się w jego szyje mrucząc jak kot. 
-Dra...co ..musisz już iść.- Harry nie chciał żeby ten odchodził. Wręcz przeciwnie chciał aby Draco został przy nim. Chciał tak stać wieczność, chciał wtulać się w Dracona tak jak on w niego. Lecz nie mógł. Nie potrafił bez niego żyć ale i nie mógł z nim żyć. 
-Nie chce -Szepnął blondyn jeszcze bardziej się w niego wtulając. Harry nie mógł nic na to poradzić. Draco go kochał, ale czy on kochał Draco? 
- Draco...proszę ..porozmawiamy jutro.- Te słowa sprawiały mu trudność. Draco spojrzał się błagalnie Harry'emu. Te oczy. Były takie piękne ,nie mógł odwrócić od niego wzroku. Harry nie miał wyjścia, musiał improwizować. Pocałował Dracona. To pogorszyło sytuacje. Pocałunek był taki mocny, taki namiętny , był całkiem inny niż kiedy całował Ginny lub nawet Cho. Na szczęście Harry w porę się opamiętał i lekko odepchnął blondyna. 
-Tym razem nie byłem pijany.- Twarz chłopaka pojaśniała. Za to Harry stał blady jak kreda. 
-Wyjdź.-powiedział oschle Harry, który nie potrafił przestać się trząść. 
-Harry?...Coś się stało? ...Jeśli zrobiłem coś źle to...przepraszam..Harry....- Zielonooki czuł się coraz gorzej. Draco myślał ,że to przez niego. 
-Proszę cię Draco...wyjdź.- Harry poczuł ucisk w żołądku. Nie chciał mówić do niego takim tonem, nie chciał go urazić. Sprawiając mu ból sobie sprawił jeszcze większy. Draco odwrócił się w stronę drzwi. Blask  księżyca zza okna padała na na jego blond włosy. Harry w ostatniej chwili zdążył go zatrzymać. Draco skulił się jakby czekał na cios. Harry był przerażony tym widokiem. Draco się go bał  ,miał łzy w oczach i znów zbladł. Harry przytulił go jeszcze raz. Zaczął całować Dracona ,ale ten nie reagował.  
-Draco to nie twoja wina...nie bój się mnie...przepraszam ja nie chciałem.- Zero reakcji. 
-Draco?- Głos Harry'ego był pełen przerażenia. Nic. Draco nawet nie drgnął.
-Draco ...błagam powiedz coś...nie chciałem cię urazić naprawdę...Draco?- Harry'emu spłynęło parę łez po policzkach.
-Kocham cię Harry- Głos pełen smutku,przykrości, utraty nadziei, głos jakby nie należący do niego.
-Draco?- spytał Harry ocierając łzy.
-Wybacz ,że przyszedłem. Nie potrzebnie przychodziłem. Już sobie idę. -Draco próbował wydostać się z objęć ,ale Harry go nie puścił. 
-Harry?-Tym razem to on miał przerażony głos. 
-Zostań- Powiedział w końcu Harry. Wiedział ,że źle postępuje ,ale nie chciał urazić Dracona. Nie potrafił mu tego zrobić.
-Ale Harry...-zaczął Draco, jednak Harry nie dał mu dokończyć bo zamknął mu usta pocałunkiem. Po chwili Harry siłą wepchnął blondyna do swojego łóżka. 
-Przepraszam ,że ...- Zaczął blondyn ,ale Harry znów nie dał mu dokończyć.
-Jak nie przestaniesz przepraszać to cię wywalę za drzwi!-syknął do blondyna, po czym wtulił się w niego. Draco objął go w tali i zaczął całować w usta. Harry chciał ,żeby blondyn przestał ale jednocześnie marzył o tym by to się nigdy nie kończyło. Draco nagle przestał gwałtownie i patrzył się na Harry'ego.
-Och...Harry ja nie chciałem...-Draco myślał ,że Harry tego nie chciał ,że nie kochał go ,że tak naprawdę woli Ginny. Ku jemu zaskoczeniu teraz Harry zaczął go całować.
-Nie ...nie przestawaj - Mruknął Harry. Draco zawahał się.
-Powinniśmy iść spać.-Szepnął mu do ucha.
-A chce ci się?-Spytał z rozbawieniem zielonooki. 
-Nie ale...-Harry znów przerwał mu pocałunkiem. 
-Kocham cie.-powiedział mu Harry. Przyciągnął blondyna bliżej siebie.
-Kłamiesz.-odpowiedział szorstko Draco.
-O co ci chodzi? Najpierw nie możesz beze mnie żyć a potem kiedy mówię ,że cie kocham to sądzisz ,że kłamie.-Harry tak naprawdę sam nie wiedział co czuje do Dracona. 
-Robisz to po to żebym był szczęśliwy..Tak naprawdę kochasz Ginny...A do mnie masz mieszane uczucia.-Draco usiadł na skraju łóżka chowając twarz w dłoniach. Czy Draco znał go aż tak dobrze? Harry usiadł koło blondyna, obejmując go ramionami. 
-Kocham Ginny, nie wiem co do ciebie czuje i robię to po to żebyś był szczęśliwy. - Pocałował Dracona mocno.
-Mimo to jesteś dla mnie ważny.- To był prawda ,może i nie wiedział co czuje do Draco ,ale był dla niego kimś ważnym, kimś wyjątkowym. Draco podniósł się z łóżka.  Ktoś w pokoju przekręcił się na bok. 
-Lepiej już pójdę- szepnął Draco. Harry zdążył złapać go za ramie. 
-Przepraszam cię za wszystko.- Musnął wargi blondyna. 
-Choćby nie wiem co i tak zawsze będę cię kochać.- Wymruczał Draco wtulając się w Harry'ego, po czym wyszedł. Harry położył się na łóżku i prawie natychmiast zasnął, śniąc o przystojnym blondynie o szarych oczach.